Ich zadaniem jest ochrona taśm i plastikowych elementów w czasie transportu lotniczego. Wcześniej do tego celu używałam foli spożywczej, jednak często przy odbiorze bagażu okazywała się, że folia zsunęła się i zwalcowała na środku plecaka.
Poniżej obszerna zdjęciowo instrukcja jak zrobić taki oto wór.
Na dwa pokrowce zużyłam około 2,5 metra ortalionu, 2 stopery i sznurówki o długości 1,8 m.
Przed szyciem zmierzyłam obwód wypakowanego plecaka i wysokość w wersji częściowo pełny (podróż do) i pełny (powrót z pięknymi tkaninami i pamiątkami). Pokrowiec dopasowuje się do obu wersji dzięki dwóm tunelom.
Najlepszym sposobem na zmierzenie obowodu jest owinięcie plecaka materiałem i zaznaczczenie miejsca styku szpilkami, dla pewności dobrze też przyłożyć metrówkę.
Następnie odmierzanie i cięcie tkaniny.
Worek powstaje z 4 elementów: tuba, dno, raczka i niższy tunel (na zdjęciu już obrębiony)
I wreszcie przystępujemy do pierwszego szwu. Potem jeszcze raz upewniłam się czy obwód jest odpowiedni.
Na zdjęciu widać lewą stronę tuby. Zapas, który pozostał z szerokości materiału, będzie służył za dodatkowe wzmocnienie w miejscu przyszycia rączki. Przed przyszyciem, przyprasowałam brzegi do środka, aby nie były widoczne po przeszyciu.
Poniżej stebnowanie już podwiniętego brzegu. Drugą cześć wzmocnienia przyszyłam podwójnym stebnowaniem (jeden szew blisko brzegu, a drugi pół stopki dalej). Dzięki podwinięciu brzegi tkaniny znajdują się w środku wzmocnienia, zatem są niewidoczne po prawej i lewej stronie tuby.
Spód plecaka to prostokąt. Jednak docelowo ma mieć bardziej owalny kształt, dlatego kąty po przypięciu szpilkami wystają poza brzegi tuby. Nadwyżki materiału spodu zostały w miarę równomiernie rozłożone i zawinięte do środka (to tylko pokrowiec, więc nie wszystko musi być równe i symetryczne). Zwiniecie zapasów ułatwia pracę (obwód tuby i spodu nie musi być identyczny) oraz zwiększa pojemność na spodzie - a tam przez pas biodrowy i taśmy plecak jest najszerszy.
Brzeg został ładnie wyrównany i obrębiony przy pomocy coverlocka. Drugi szew mocujący spód wykonałam maszyną.
Dwa brzegi rączki zostały zszyte po lewej stronie, trzeci brzeg zszyłam po prawej. Aby otrzymać "chwytacz", złożyłam rączka na pół, zszyłam i przewiniłam. Grafitowy "chwytacz" w pomarańczowym worku nie był przewijany, przez to nie jest zaokrąglony i może trochę uwierać w dłoń przy dźwiganiu.
Rączkę starałam się przyszyć na środku wzmocnienia, mniej więcej w 2/3 wysokości pokrowca do pierwszego tunelu.
W pomarańczowy, pokrowcu rączkę przyszyłam podwójnie na każdym brzegu, wychodząc szwem poza brzegi, dodatkowo zrobiłam szew na krzyż. Przy szyciu drugiego doszłam do wniosku, że do utrzymania 10 - 15 kilowego plecaka wystarczą bardziej estetyczne, pojedyncze szwy tworzące prostokąt z przekątnymi.
Górny tunel powstał przez podwinięcie górnego brzegu. Od lewej strony wycięłam pojedynczą dziurę i ręcznie obrębiłam jej brzegi pomarańczową nitka (widać ją na zdjęciu już gotowych pokrowców).
Sznurówkę bardzo łatwo przewleka się bez pomocy agrafki. Dzięki temu bez problemu, przed powrotem, powędruje do drugiego tunelu.
Dzięki użyciu cienkiego, ale mocnego ortalionu pokrowce powinny być wytrzymałe. Już sprawdziłam, że są lekkie i zajmują mało miejsca.
Pierwszy, pomarańczowy powstawał 3 wieczory a drugi, grafitowy uszyłam w 2 godziny.
Pomysłowe, praktyczne i bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne i praktyczne, świetny pomysł! A jakie wykonanie, pełen profesjonalizm.
OdpowiedzUsuńPrzynieś na spotkanie, ja to muszę zobaczyć na żywo :-)
OdpowiedzUsuńDo samolotu nie potrzebuję, ale natchnęłaś mnie na pokrowiec przeciwdeszczowy do plecaka wycieczkowego. Skąd masz taki ortalion?
No właśnie a o ortalion ja zapomniałam zapytać :)
UsuńBędę, zaprezentuje:)
UsuńFajnie! Dopisz się na Fb pod postem, żebym Cię nie zgubiła przy liczeniu dusz :-)
UsuńNie mam "służbowego" fb:/ dopisze się na krakowskim blogu
UsuńDziewczyny się dopisują "oficjalnymi/prywatnymi" profilami, nie ma problemu. Chyba że chodzi o anonimowość w sieci i oddzielanie spraw, to rozumiem.
UsuńOrtalion kupiłam w sklepie Milanex przy Alei Róż. Kosztował 14 zł/m. Grafitowy z dwóch stron wygląda tak samo, a pomarańczowy jest powleczony czymś w rodzaju impregnatu.
OdpowiedzUsuńPodziwiam!
OdpowiedzUsuń