Zachwyciła mnie pelerynka z
wrześniowej Burdy. Pomyślałam, że najładniejsza będzie, gdy uszyje ją z
chabrowej wełny - chyba podziałała na mnie reklama jednej z krakowskich
galerii handlowych:)
Aby
urzeczywistnić moje marzenie rozpoczęłam poszukiwania tkaniny. Nie
chciałam ryzykować i kupować materiału w sklepie internetowym, gdzie
nigdy nie mam pewności czy odcień na ekranie monitora zgadza się z
rzeczywistością. Po dwóch tygodniach marudzenia, poszukiwań i
poświęceniu wolnej soboty na zakupy udało mi się znaleźć ostatnie 2,5
metra wełny o prawie idealnym odcieniu.
Po tych dwóch tygodniach, stwierdziłam, że nie potrzebuje takiej pelerynki i nie będę mieć zbyt dużo okazji by ja ubrać. Wtedy postanowiłam uszyć oversizowy płaszcz, czyli taką praktyczniejszą wersję peleryny.
Ostatecznie, po przewertowaniu kolekcji Burdy, uszyciu dwóch próbnych modeli, wybrałam model 2014/08/102.
Początkowo postanowiłam przedłużyć rękawy, żeby płaszcz był bardziej uniwersalny. Jednak po przymiarce okazało się, że muszę je skrócić, żeby płaszcz zachował formę. Na razie temperatura pozwala na noszenie krótszego rękawa, a na zimowe chłody kupiłam dłuższe rękawiczki.
Początkowo postanowiłam przedłużyć rękawy, żeby płaszcz był bardziej uniwersalny. Jednak po przymiarce okazało się, że muszę je skrócić, żeby płaszcz zachował formę. Na razie temperatura pozwala na noszenie krótszego rękawa, a na zimowe chłody kupiłam dłuższe rękawiczki.
Kieszenie przeniosłam w szwy boczne. Te oryginalne, naszywane z przodu, nie pasują mi do mojej wersji. Zaletą bocznych kieszeni jest większa pojemność i możliwość schowania do nich zmarzniętych dłoni.
Aby płaszcz był naprawdę ciepły do środka wszyłam pikówkę. Dodatkowe warstwy wizualnie powiększyły cały płaszcz, szczególnie rękawy. Przy przyszywaniu podszewki dodałam zawieszkę.
Najbardziej czasochłonnym i męczącym etapem było wszywanie zatrzasków. Na wszycie 6 par poświeciłam dwa wieczory - oczywiście z długimi przerwami na odpoczynek.

Mam podobnie z tymi pelerynami :). Podobają mi się bardzo, ale w gruncie rzeczy uważam je za raczej niepraktyczne. Raz że mało jest okazji, żeby je nosić, a dwa - noszę torbę na ramieniu, zwykle mam w niej komputer. Miałabym spory problem z jej noszeniem. Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się na uszycie płaszcza. Jest świetny! Ma piękny kolor, modny fason, a Ty wyglądasz w nim bombowo :). Pięknie komponuje się z jesienną scenerią. Zdjęcia znów urzekające!
OdpowiedzUsuńDziękuję, przekaże zachwyty fotografowi;)
UsuńNo no :) Klasa! Wyglądasz rewelacyjnie! Kieszenie w bocznych szwach, to moim zdaniem strzał w 10. Sa dużo bardziej praktyczne i moim zdaniem, bardziej eleganckie, niż te naszywane. Nigdy nie myślałam o tych zatrzaskach jako o czymś problematycznym, ale właśnie uświadomiłaś mi, że każdy składa się z dwóch części, a każdą z nich trzeba przyszć w 6ciu miejscach.... ;) Nic dziwnego, że tyle na to schodzi.
OdpowiedzUsuńMoże to tylko ja mam takie problemy z zatrzaskami:) dużo czasu tracę na sprawdzanie odległości i czy się nie przesunęły w czasie przyszywania.
UsuńPodoba mi się płaszcz, kolor, a najbardziej Ty w nim! Super odszyty.
OdpowiedzUsuńPłaszcz zdecydowanie bardziej funkcjonalny. kolor idealny, wręcz mój ulubiony :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny kolor płaszcza. Wydaje sie idealny na odgonienie póżno jesiennych szarości
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię przyszywać zatrzasków, wiecznie się przesuwają, może jest na nie jakaś metoda, ale nie znam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy płaszcz, w interesującym kolorze. Bardzo ładnie do odszyłaś, moją uwagę przykuła spersonalizowana metka, to zawsze świetny dodatek do własnoręcznie uszytych ubrań
OdpowiedzUsuń